Cykl Grand Prix Polski to 15 turniejów eliminacyjnych w różnych miastach naszego kraju, które mają na celu wyłonienie 24 parowego finału. Każdemu zawodnikowi oblicza się średnią z 7 zawodów, dzięki czemu nie trzeba jeździć po całej Polsce, aby wziąć udział w finiszu. Im częściej jednak grasz, tym masz większą szansę na finał. Dlaczego więc tłumy brydżystów przemierzają setki kilometrów, by rozegrać jak najwięcej turniejów? Dla sławy i pieniędzy. Przez najbliższy weekend zawodnicy walczą o 15 tysięcy złotych, które czeka na zwycięzce. Pozostali medaliści będą musieli się zadowolić trochę mniejszą sumą (10 i 5 tys.). Wśród nauczycieli mamy wielu znakomitych brydżystów, tylko jeden był na tyle wytrwały i utalentowany, by do finału się dostać. Piotr Zatorski zagra w parze z 16-letnim Michałem Klukowskim, który jest największym talentem polskiego brydża od kilkunastu lat. Rok temu zajęli drugie i trzecie miejsce. Czy w tym roku powtórzą swój wyczyn? Rozmawiamy z popularnym „Zatorem”:
Nauka Brydża: Jak oceniasz swoje szanse na sukces? Jaki plan minimum?
Piotr Zatorski: Ze względu na to, że formuła finału nie pozwala mi być wyżej od swojego partnera (zajął w eliminacjach wyższe miejsce) będziemy zadowoleni z co najmniej trzeciej i czwartek indywidualnej pozycji na koniec turnieju. Po zeszłorocznym sukcesie, gdzie zajęliśmy drugie i trzecie miejsce mamy apetyt na wygranie tym bardziej, że mamy roczny bagaż dodatkowego doświadczenia!
NB: Ambitnie! W kim widzisz głównych rywali, którzy mogą pokrzyżować wam plany?
Piotr Zatorski: Głównymi faworytami będą niewątpliwie: znany ze swojej zniewalającej urody i znakomitej smykałki przy stole – Jacek Kalita z wiecznie groźnym Piotrem Gawrysiem, którzy już niejednokrotnie udowadniali, że są jedną z najlepszych par na naszym globie. Obawiam się także Krzysztofa Martensa z Dominikiem Filipowiczem, którzy są nieprzewidywalni ze swoim ultraagresywnym systemem licytacyjnym. Ponadto, Wojtka Gawła, który jest niesiony miłością oraz specjalisty od maksów „Buba” Gołębiowskiego, który w tym roku robi furorę na polskich brydżowych boiskach.
NB: Kogo najbardziej brakuje ci w finale?
Piotr Zatorski: W finale brakuje mi najbardziej polskich gwiazd brydża jak Balickiego, Narkiewicza, papy Jassema. Te nazwiska zawsze przyciągały tłumy brydżowych fanów przed monitory, aby zobaczyć chociaż jedno rozdanie z ich udziałem i przyuważyć jakieś nieprawdopodobne zagranie. Do samego końca miałem nadzieję, że wystąpi nasza gwiazdeczka Pawcio (el handsomos) Jassem.
NB: To prawda, występ Pawła to zawsze duża atrakcja dla kibiców. A co sądzisz o formule GP?
Piotr Zatorski: Formuła GP jest całkiem sensowna. Zawodnicy muszą udowodnić przez cały rok wynikami, że zasłużyli na finał (grało się 14 turniejów z czego 7 się liczyło). W następnym roku zobaczymy mała zmianę, gdyż odbędzie się 15 turniejów z czego już aż 8 będzie się liczyło. Turniej zaczyna się dziś o 18 i liczę na państwa duchowe wsparcie i zaciśnięte kciuki! Allez Zator!